Data: Czwartek, 22 marca 2012, 16:21

MPAA chce danych o użytkownikach Megaupload


Organizacja przemysłu filmowego (MPAA) wystąpiła do firmy świadczącej usługi hostingu dla Megaupload o zatrzymanie danych o użytkownikach, jakie znajdowały się na serwerach Megaupload. Nie oznacza to jednak, że MPAA chce pozywać indywidualnych użytkowników. Związany z tym strach wykorzystują natomiast cyberprzestępcy.

Jak podaje Wired, MPAA zwróciła się co firmy Carpathia Hosting z żądaniem zachowania 25 petabajtów danych z serwerów Megaupload. Wired dowiedział się o tym z dokumentów sądowych. Przedstawiciel MPAA Howard Gantman powiedział, że jego zdaniem możliwe jest wszczęcie postępowań przeciwko "różnym pośrednikom", ale MPAA obecnie nie chce pozywać użytkowników Megaupload.

Dane jakich żąda MPAA dotyczą także działań użytkowników, ale MPAA chce rzekomo przeanalizować je w celu wykazania, że Megaupload lub jego współpracownicy mogli świadomie ułatwiać naruszanie praw autorskich.

Przesłuchanie w sprawie Megaupload ma się odbyć w przyszłym miesiącu, a tymczasem Carpathia Hosting twierdzi, iż utrzymanie danych kosztuje firmę 9 tys. dolarów dziennie. Carpathia chce, aby sąd zwolnił ją z tego obowiązku. Władze federalne do tej pory skopiowały tylko część danych. Z kolei Megaupload domaga się odmrożenia części zasobów firmy, aby można było zapłacić firmie Carpathia Hosting za przechowanie danych, które mogłyby oczyścić właścicieli Megaupload z zarzutów.

Strony sprawy tkwią jakby klinczu, a tymczasem cyberprzestępcy postanowili wykorzystać ewentualne obawy użytkowników przed pozwami.

Jak donosi TorrentFreak, oszuści rozsyłają do internautów informacje o tym, że mogą oni uniknąć pozwu wpłacając natychmiast stosunkowo niewielką kwotę (niewielką... w odniesieniu do ewentualnego odszkodowania) np. 50 albo 150 euro. Atak jest nastawiony właśnie na użytkowników Megaupload.

Warto przypomnieć, że tego typu ataki nie odbiegają zbyt daleko od praktyk, jakie rzeczywiście stosowali prawnicy pracujący dla przemysłu rozrywkowego. Pozyskiwali oni adresy IP, docierali do danych osobowych osób rzekomo naruszających prawa autorskie i wysyłali podobne propozycje (zapłać, albo Cię pozwiemy). Prawnikiem, który zasłynął dzięki takim działaniom jest Andrew Crossley, dyscyplinarnie zawieszony na początku br.

Marcin Maj
| Drukuj | Zamknij |