Data: Wtorek, 15 czerwca 2010, 20:20
USA poszukują założyciela Wikileaks
Władze USA chcą przesłuchać założyciela serwisu Wikileaks, Australijczyka Juliana Assange, gdyż uzyskały informację, że w jego ręce trafiły olbrzymie ilości tajnych dokumentów Departamentu Stanu.
Dokumenty miał mu wysłać 22-letni Bradley Manning, niedawno zatrzymany pracownik wywiadu wojskowego. Manning przekazał serwisowi Wikileaks film pokazujący, jak z rąk amerykańskich żołnierzy zginęło dwóch korespondentów Reutera oraz iraccy cywile. Ponadto żołnierz przesłał też 260 000 telegramów wysłanych pomiędzy USA a Irakiem.
Amerykańscy urzędnicy obawiają się, że dokumenty mogą zagrozić bezpieczeństwu USA. Podejrzewają też, że Australijczyk mógł popełnić przestępstwo, gdyż odebrał i odcyfrował ich zawartość. "Chcielibyśmy wiedzieć, gdzie on jest. Chcemy, by z nami współpracował w tej sprawie" - powiedział o założycielu Wikileaks jeden z amerykańskich użytkowników.
- Jeśli on naprawdę ma te dokumenty, to sytuacja jest okropna. Wciąć próbujemy dowiedzieć się, kto miał do nich dostęp. Wielu moich kolegów poza granicami kraju pracuje w pocie czoła, by się tego dowiedzieć - mówi jeden z amerykańskich dyplomatów. Tajne dokumenty zawierały bowiem bardzo istotne informacje.
Wiadomo, że Assange odwołał ostatnio dwie wizyty w USA. Obawia się, zostanie tam aresztowany.
Jeśli Wikileaks rzeczywiście udało się złamać amerykańskie szyfry wojskowe, to można przypuszczać, że równie łatwo zostaną przełamane, zwykle słabsze, zabezpieczenia cywilne.
Mariusz Błoński
|
Drukuj |
Zamknij |