Data: Poniedziałek, 6 kwietnia 2009, 09:25

Radiohead przeciwko RIAA


Zespół muzyczny będzie zeznawał przeciwko organizacji, która, przynajmniej teoretycznie, powinna bronić interesów artystów. Radiohead pokazał jednak, że doskonale mogą sami zadbać o siebie, a dodatkowo niektórzy muzycy, w przeciwieństwie m.in. do organizacji rzekomo broniących ich prawa, nie uważają użytkowników sieci p2p za złodziei.

Radiohead w 2007 roku zdecydował się na krok, którego żadna z muzycznych gwiazd wcześniej nie chciała dokonać. Zespół wydał swoją najnowszą płytę w internecie, dając internautom możliwość jej darmowego pobrania. Ci jednak, którzy chcieli, mogli za utwory zapłacić. Okazało się to być strzałem w dziesiątkę - w ciągu pierwszej doby, gdy album był dostępny, na zapłacenie za pliki zdecydowało się 3/4 osób.

Teraz grupa chce iść dalej. Jej zdaniem największe wytwórnie muzyczne same naruszają prawa autorskie twórców dla osiągnięcia własnych korzyści finansowych. Dlatego też razem z innymi artystami Radiohead zawiązał porozumienie pod nazwą Featured Artists Coalition. Celem koalicji jest przywrócenie muzykom kontroli nad tym, jak wykorzystywane są ich dzieła.

Artyści są także zdania, że organizacje takie, jak RIAA czy IFPI, proponując nowe prawo wymierzone w piractwo muzyczne, nie konsultują swoich kroków z muzykami. Skutkuje to później tym, że konsumenci muzyki określani są coraz częściej mianem złodziei.

Swojemu niezadowoleniu z praktyk RIAA grupa będzie mogła dać wyraz już niedługo. Muzycy Radiohead postanowili bowiem zeznawać w procesie wytoczonym przez RIAA bostońskiemu studentowi Joelowi Tenenbaumowi. Potwierdził to manager zespołu - podaje serwis TorrentFreak.

Część artystów jest przeciwna dzieleniu się plikami przez internautów, widząc w tym zagrożenie dla swoich przychodów ze sprzedaży. Praktyki tej nie tolerują jednak przede wszystkim wytwórnie muzyczne, które - jak same twierdzą - dotyka to mocno po kieszeni. Jednakże biorąc pod uwagę bardzo dynamiczny wzrost sprzedaży plików muzycznych online, przy jednocześnie umiarkowanym spadku sprzedaży płyt, czy ogromne ilości sprzedawanych czystych nośników danych, w których cenę wliczony jest tzw. "antypiracki podatek", postawa wytwórni wydaje się być bardzo dyskusyjna. Może przykład Radiohead powinien dać wszystkim stronom do myślenia w kwestii nowego modelu docierania do osób zainteresowanych muzyką.

Michał Chudziński
| Drukuj | Zamknij |