Data: Poniedziałek, 12 stycznia 2009, 10:50

Nauka na wysokościach


Choć od pierwszej udanej wyprawy na Mount Everest minęło ponad pół wieku, dotychczas nikt nie badał dokładnie jednego z najważniejszych zjawisk związanych z tym sportem: niedotlenienia organizmu. Jak się okazuje, może ono osiągać zadziwiające wartości.

Pomiaru dokonano na wysokości 8400 metrów nad poziomem morza podczas zejścia z najwyższej góry świata. Do analizy wykorzystano krew pobraną z tętnic w obrębie nóg wspinaczy. Jak się okazuje, ilość zawartego w niej tlenu była bliska limitu wytrzymałości ludzkiego organizmu. Na poziomie morza, gdzie powietrze jest znacznie bardziej zagęszczone, podobne wartości spotyka się wyłącznie u osób umierających.

Sportowcy, wspinający się w ramach wyprawy Caudwell Xtreme Everest, wchodzili na Czomolungmę z aparatami tlenowymi. Na prośbę badaczy zdjęli swój ekwipunek na 20 minut, by doprowadzić zawartość życiodajnego gazu do poziomu odzwierciedlającego przebywanie na wysokości ponad ośmiu kilometrów.

Ciśnienie parcjalne tlenu we krwi śmiałków, będące odzwierciedleniem jego stężenia, wynosiło zaledwie 3,28 kPa (kilopaskali), przy czym rekordzista "zszedł" do wartości zaledwie 2,55 kPa. Dla porównania, ciśnienie parcjalne tlenu we krwi zdrowego człowieka wynosi 12-14 kPa, zaś osoby, u których wartość ta spada poniżej 8kPa są uznawani za krytycznie chorych i zagrożonych utratą życia.

Drastyczne zmiany są spowodowane nie tylko obniżoną gęstością powietrza, lecz także zbieraniem się wody w płucach, charakterystycznym objawem długotrwałego przebywania na dużych wysokościach.

Wojciech Grzeszkowiak
| Drukuj | Zamknij |