Data: Poniedziałek, 14 marca 2005, 09:41

TP SA na podsłuchu


Dzięki prostemu zestawowi walkie-talkie można podsłuchiwać rozmowy telefoniczne abonentów Telekomunikacji Polskiej. Taki sprzęt nie wymaga żadnych zezwoleń ani rejestracji.


Niezwykłe właściwości walkie-talkie odkrył Jerzy Wilczewski z Moniek, elektronik i pasjonat krótkofalarstwa.

"Nie wierzyłem własnym uszom. Aż strach pomyśleć jaki użytek z takiego sprzętu może zrobić przestępca" - powiedział "Gazecie Współczesnej" Wilczewski.

Fachowiec dostał sprzęt do przeróbki od mężczyzny, który przywiózł go z USA. Elektronik dostosował tylko ładowarkę urządzenia do polskiego napięcia i sprawdził, czy zestaw prawidłowo działa.

Okazało się, że może podsłuchiwać rozmowy prowadzone przy użyciu tzw. "antenki" - systemu telefonii bezprzewodowej, który TP SA instaluje na peryferiach miast lub we wsiach.

Dziennikarze "Gazety Współczesnej" postanowili się przekonać, czy podsłuchiwanie rozmów za pomocą walkie-talkie jest naprawdę możliwe. "Było to nadzwyczaj proste" - stwierdzają w dotyczącym tej sprawy tekście.

Nieświadomy podsłuchiwania mężczyzna głośno i wyraźnie podawał pracownikowi banku swój numer konta i dane personalne. Dwaj lekarze ze szpitala onkologicznego ustalali diagnozę chorej pacjentki. Kobieta z Chicago informowała swoją córkę, że włożyła do paczki trzy koperty z dolarami.

Dziennikarze natychmiast skontaktowali się z rzecznikiem TP SA. Spytali m.in. o to, czy firma wiedziała o możliwości podsłuchiwania rozmów za pomocą walkie-talkie. Rzeczowej odpowiedzi do dziś nie otrzymali.

Źródło: www.di.com.pl
Anna Wasilewska-Śpioch
| Drukuj | Zamknij |