Artykuł
Komentarzy: 4 | Autor: eddy@heh.pl | Wyświetleń: 26470 | Data: 10 listopada 2005, 13:36
Mobilna przyszłość?
Obecnie w Europie zatrudnionych jest 8 milionów mobilnych pracowników. Szacuje się jednak, że tylko w ciągu 2005 r. ich liczba wzrośnie aż do 20 milionów.Pracownik w locie
Liczba tzw. "pracowników mobilnych" w całej Europie ma wzrosnąć z 8 do 20 milionów. Oznacza to prawdziwą rewolucję. Czy czeka ona także Polskę? Na razie w naszym kraju przeważają obawy przed tego typu zatrudnieniem.
Pracownik mobilny to taki, dla którego biurem jest własny dom, samochód, hotel, czy nawet lotnisko. To stamtąd kontaktuje się z szefem lub współpracownikami za pomocą telefonu lub sieci komputerowej.
W siedzibie macierzystej firmy pojawia się rzadko.
Korzyści dla wszystkich
Ten rodzaj zatrudnienia oznacza niebagatelne korzyści dla firmy. Ceny metra kwadratowego powierzchni biurowej w centrach dużych miast są wysokie i nic nie wskazuje na to, żeby miały w najbliszym czasie znacząco spaść. Duża liczba pracowników, siedzących w biurze codziennie od 9.00 do 17.00, przekłada się na dużą liczbę biurek i komputerów. Te zaś – dużą liczbę metrów kwadratowych powierzchni biurowej. A to oznacza
wysoki czynsz.
Co więcej, "mobilna praca" to liczne korzyści również dla pracownika.
Zwłaszcza pracownika o duszy artysty, ale jednocześnie o wysokiej samodyscyplinie. Takiego, który lubi pracę rozpoczynaç wtedy, kiedy ma wenę twórczą, ale jednocześnie potrafiącego niestrudzenie przesiedzieć przed komputerem całą noc. Potrafiącego samodzielnie ułożyć sobie rozsądny plan działania, jak również we właściwym czasie zrealizowaç go. Nie każdy spełnia wszystkie powyższe kryteria. Ale bez wątpienia ludzi takich jest wielu.
– Chętnie podjęłabym pracę jako pracownik mobilny – przyznaje Barbara Biela, studiująca zaocznie mieszkanka Krakowa, obecnie bezrobotna i poszukująca pracy.
– Ten rodzaj zatrudnienia oznaczałby dla mnie bowiem spokój oraz brak stresu. Sama ustalałabym sobie czas pracy.
Włączałabym komputer wówczas, kiedy rzeczywiście miałabym coś do zrobienia. Nikt nie stałby nade mną i nie domagać się ode mnie działań pozornych.
Nasza rozmówczyni dodaje, że konieczność samodyscyplinowania się nie byłaby dla niej żadnym problemem:
– Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy powinnam zasiąść do pracy, po prostu robię to – przekonuje.
Europa się mobilizuje
Obecnie w Europie zatrudnionych jest 8 milionów mobilnych pracowników. Szacuje się jednak, że tylko w ciągu 2005 r. ich liczba wzrośnie aż o 12 milionów. Tak przynajmniej wynika z raportu IDC, wykonanego na zlecenie firmy Novell, a upublicznionego przez witrynę www.biuroraj.com.pl. W liczbach bezwzględnych najwięcej mobilnych Europejczyków zatrudnionych jest w Wielkiej Brytanii – aż 2 mln 300 tys. W ciągu roku liczba ta ma wzrosnąć do ponad 4,5 miliona.
Procentowo jeszcze więcej mobilnych pracowników zatrudnionych jest w Szwecji, bogatym kraju o niewielkiej gęstości zaludnienia. Obecnie pracuje ich tam pół miliona, za rok jednak liczba ta powinna przekroczyć okrągły milion. Z kolei w Niemczech szacuje się, że do końca roku pracować będzie tam około 4 mln 100 tys. mobilnych pracowników.
Do tych rewolucyjnych zmian gorączkowo przygotowują się europejskie hotele i lotniska, z usług których wszak często korzystają będący w ciągłym ruchu biznesmeni. Komfortowi mobilnych Europejczyków służyć ma sieć VBN (Visitor Based Network). Ma ona ułatwiać kontakt z macierzystą firmą, ściąganie danych przez Internet, a także ich drukowanie na papierze.
Jak widzimy, tendencje na całym kontynencie, a przynajmniej w jego zachodniej części, są dość jednoznaczne.
Dlaczego zatem tak mało Polaków pracuje jak dotąd w tym systemie mobilnej pracy? I dlaczego tak niechętnie odnoszą się do niego polscy pracodawcy?
Pracownik na oku
Wydaje się, że dobry przykład innym firmom z innych gałęzi gospodarki powinny dać mass media. W dobie komputera i Internetu dziennikarz może przecieć z łatwością zarówno zbierać informacje, pisać artykuły, jak
i przesyłać je do redakcji, nie ruszając się z własnego domu. Jednak polskie media wydają się jak na razie być konserwatywne…
– Praca dziennikarza na odległość wydaje mi się bez sensu – ocenia Robert Grygiel, redaktor naczelny "Tygodnika
Tucholskiego". – Przecież zarówno ja, jako redaktor naczelny, jak i redaktorzy prowadzący powinni mieć bezpośredni kontakt z przygotowującym materiał reporterem.
Grygiel dodaje, że również i cały zespół działa lepiej, gdy jego poszczególni przedstawiciele dobrze się znają.
Słowa te potwierdza redaktor jednej z komercyjnych rozgłośni radiowych, działającej na południu Polski:
– Zdarza się wprawdzie, że redaktorzy dyżurni odbywają u nas swój wieczorny dyżur we własnych domach, a muzyka, czyli tzw. "playlista" puszczana jest w eter przez komputer – przyznaje. – Jednak generalnie szef ma lepszą kontrolę nad pracownikiem, który przebywa na terenie redakcji, zaś cały zespół jest lepiej zintegrowany kiedy pracuje razem.
Nasz rozmówca jako przykład podaje sytuację zamachów z 11 września 2001 r.:
– Tak poważne wydarzenie oznaczało konieczność szybkiego zmobilizowania do pracy znacznej części zespołu. Nie wyobrażam sobie, by można było to sprawnie uczynić w sytuacji, gdyby większość dziennikarzy przebywała w tym czasie we własnych domach.
Pomimo tych zastrzeżeń w świecie polskich mediów pojawiają się już pewne wyłomy w murze, po prawdzie związane często z niechęcią do przyjmowania pracowników na etat. Na przykład "Wiadomości Wrzesińskie" proponują nowym współpracownikom, zwłaszcza tym, którzy nie mieszkają na terenie Wrześni, pisanie teksów w domu i przesyłanie ich do redakcji e-mailem.
Na domowym komputerze zdarza się także czasem pracować osobom zatrudnionym przez portale internetowe, wbrew pozorom jednak stanowi to nie regułą, lecz wyjątek od niej.
Specyfika pracy
Koncepcja zatrudnienia na odległość na jeszcze większe opory niż w światku mediów, natyka się na przykład w urzędach rządowych, czy samorządowych. Wynika to w dużej mierze ze specyfiki pracy urzędnika. Trudno bowiem, by "mobilny" referent przyjmować interesantów w domowych pieleszach…
– Specyfika naszej pracy z pewnością istnieje – przyznaje Joanna Nowak, sekretarz gminy Suchy Las. – Nie oznacza to jednak, że nie dopuszczamy wyjątków. Na przykład redaktor naszej lokalnej gazety, wydawanej przez Urząd Gminy, zatrudniony jest na część etatu.
Oznacza to, że określoną liczbę godzin musi spędzić w siedzibie urzędu. Do jego obowiązków należy jednak również tworzenie strony internetowej gminy, a to już może czynić we własnym domu.
Nasza rozmówczyni przyznaje jednak, ze takie rozwiazanie stanowi pewne novum. Pozostali pracownicy podobnych możliwości nie mają.
Specyfika pracy ułatwia z kolei mobilność przedstawicielom handlowym. Siłą rzeczy bowiem ich biurem jest po części samochód, a po części własny dom.
– Mamy sieć przedstawicieli w całej Polsce – powiedział nam współwłaściciel firmy handlowej z okolic Konina.
– Dostarczają oni towar do odbiorcy we własnym regionie. Ich miejscem pracy jest przede wszystkim własny samochód. Ale w pewnym zakresie również własny dom.
W domu bowiem przedstawiciele konińskiego przedsiębiorstwa odbierają zamówienie – drogą mailową. Również w domu i także za pośrednictwem Internetu wprowadzają informacje do bazy danych.
– W zupełności wystarczy więc, jeżeli w siedzibie macierzystej firmy pojawią się nie rzadziej niż raz na pół roku – podkreśla nasz rozmówca.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
sossossossos... - 21 czerwca 2006, 12:44
Kapitalizm jako globalny system polityczno-społeczno-gospodarczy
jest żałosny i propagowanie pomysłów o mobilnych pracownikach w skali globalnej jest śmieszne. Nie rozumiem po co tak się szykują właściciele hoteli i lotnisk do tej rewolucji społeczno-gospodarczej. Przecież każdy mobilny pracownik
może sobie zafundować przyczepę kempingowo-biurową i jak ślimaczek wędrować ze swoim mobilnym domkiem - biurem- samochodem-komputerem z internetem i drukarką po całym świecie do pracy. Mobilna żona pojedzie na wschód a mobilny mąż na zachód - żeby popracować. Historia kołem się toczy wędrówki ludów już były, niewolnictwo już było, ustrój feudalny również. Po co zwykłym ludziom jakakolwiek własność domu, ziemi itp. w mobilnym społeczeństwie. Wystarczy samochód i hotel. Własność państwowa -to ukryte bezrobocie, własność prywatna -to jawne bezrobocie. A te miliony mobilnych pracowników to po co komu????!!! A te miliony bezrobotnych to po co komu???!!!. Bezrobotnemu odbierze się jego własność bo nie będzie w stanie jej utrzymać, mobilnemu własność niepotrzebna, więc sam się jej pozbędzie a jeśli jest przywiązany mocno do własności to jeszcze lepiej bo będzie hossa na rynku nieruchomości. A wszystko po to żeby mała grupa ludzi dysponujących ogromnym kapitałem i środkami produkcji miała coraz więcej i więcej. To jakiś globalny wir czy inna klęska żywiołowa tym razem społeczno-gospodarcza.
traf555 - 11 listopada 2007, 18:06
Witam. Czy mobilny pracownik jest mniej wydajny? Czy dzięki czasowi poświęconemu w domu nie scementuje rozpadającej się rodziny? Bezrobocie nie ma tu nic wspólnego z pracą w stylu pisarza książek. Dobry pracownik, obojętnie gdzie będzie, wykona swoją pracę równie dobrze jak w biurze.