Poniedziałek, 11 maja 2009, 13:48
KE: Oprogramowanie z gwarancją?
Komisja Europejska zaproponowała nowe przepisy dotyczące ochrony konsumentów. Rozszerzają one ochronę również na oprogramowanie. Ich przyjęcie będzie oznaczało, że licencja powinna gwarantować konsumentowi te same podstawowe prawa jakie ma, gdy kupuje inne towary: prawo do posiadania towaru, który dobrze działa.Pomysł został skrytykowany przez organizację Business Software Alliance (BSA), która skupia takich producentów oprogramowania jak Apple, IBM czy Microsoft. - Produkty cyfrowe nie są czymś tak namacalnym jak tostery i nie powinny podlegać tym samym zasadom. W przeciwieństwie do dóbr materialnych, producent dóbr cyfrowych nie może przewidzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa ani wszystkich możliwych zastosowań dla produktu ani jego potencjalnej wydajności - stwierdził Francisco Mingorance z BSA. Dodał, że działanie oprogramowania zależy od środowiska, w jakim jest uruchamiane, od tego jak i czy w ogóle użytkownik je uaktualnia, na ile jest ono elastyczne i na ile można je modyfikować oraz czy doszło do ataku na program.
Mingorance dodaje, że proponowane przez KE przepisy miałyby obejmować zarówno wersje beta, jak i ukończone programy. Odnosiłyby się do software'u o zamkniętym, jak i otwartym kodzie. Ponadto najprawdopodobniej na producentów nałożono by obowiązek udzielania dwuletniej gwarancji. To z kolei, zdaniem przedstawiciela BSA, zmniejszy wybór. Często bowiem licencje na oprogramowanie, obsługę techniczną itp. są kupowane na czas krótszy niż dwa lata. Nowe przepisy zobligują producenta do utrzymywania programu przez co najmniej 24 miesiące. W końcu, jak zauważa Mingorance, nowe przepisy mogą spowodować, że ucierpi na tym kompatybilność programów. Jeśli bowiem producent ma gwarantować wydajność i bezpieczeństwo, to w jego interesie będzie leżało jak największe ograniczenie osobom z zewnątrz dostępu do jego kodu.
Producenci oprogramowania od dawna twierdzą, że kod komputerowy nie powinien być objęty taką gwarancją jak produkty materialne. W roku 2007 przed Izbą Lordów wystąpił jeden z głównych developerów jądra Linuksa, Alan Cox, który argumentował, że ani producenci oprogramowania open source, ani tego o zamkniętym kodzie nie powinni być pociągani do odpowiedzialności za bezpieczeństwo swoich programów.
Jeśli chodzi o oprogramowanie open source, to zmiany wprowadzane są przez wiele osób i niemożliwe jest zidentyfikowanie winnego słabości kodu. Ponadto, ten sam kod jest jednocześnie rozwijany przez wiele firm. Nie ma sposobu, by ocenić, która z nich i na ile przyczyniła się do powstania niedociągnięć, a na ile są winni twórcy oryginalnego kodu.
Mariusz Błoński
Wersja do druku
Podobne tematy
Ponad 900 000 użytkowników zostało zaatakowanych w ciągu roku przy użyciu fałszywych gier wideo rozprzestrzeniających szkodliwe oprogramowanie
, 15.06.2019 r.
Złośliwe oprogramowanie na Androida atakuje aplikacje bankowe
, 20.12.2016 r.
Narzędzie deszyfrujące dane zablokowane przez oprogramowanie ransomware Polyglot
, 10.10.2016 r.
Operacja Ghoul: cyberprzestępcy biorą na celownik organizacje przemysłowe, wykorzystując gotowe szkodliwe oprogramowanie
, 23.08.2016 r.
NASA udostępnia swoje oprogramowanie
, 14.04.2014 r.Starsze
Sony Erisccon W205 - muzyczny telefon, 13:45
Wytwórnie żądają zapłacenia odszkodowania od The Pirate Bay, 9:59
Nowsze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Brak komentarzy. Może warto dodać swój własny?
Copyright © 2002-2024 | Prywatność | Load: 1.39 | SQL: 13 | Uptime: 525 days, 2 min h:m |
Wszelkie uwagi prosimy zgłaszać pod adresem eddy@heh.pl