Patenty: krajobraz po bitwie

Unijna Rada Ministrów przyjęła w poniedziałek "dyrektywę o zdolności patentowej wynalazków dokonywanych za pomocą komputera", wywołując silne oburzenie eurodeputowanych. Członkowie Parlamentu wezwali "na dywanik" przedstawiciela Komisji Europejskiej. Niezrażeni porażką Polacy zajęli się przygotowywaniem listy poprawek do dyrektywy, a Holendrzy i Duńczycy - wyjaśnianiem, kto kogo miał poprzeć w kwestii blokowania dyrektywy i dlaczego tego nie zrobił.


Prowadzący poniedziałkowe obrady minister Jeannot Krecke nie dopuścił do merytorycznej dyskusji, której chciały Dania, Polska i Portugalia. Nikt jednak otwarcie nie zagłosował przeciw dyrektywie, ograniczono się tylko do pisemnych zastrzeżeń.

Bendt Bentdsen, duński minister finansów zobligowany przez własny parlament do zablokowania projektu, twierdzi, że próbował, ale ponieważ nie uzyskał poparcia Holandii, więc się poddał. Z kolei Laurens Jan Brinkhorst, holenderski minister gospodarki, oraz Marc Verwilghen, jego belgijski odpowiednik, zapewniają, że żadnej próby blokowania dyrektywy nie było, bo Holendrzy czekali na ruch Duńczyków.

Z opublikowanych na stronie Foundation for a Free Information Infrastructure (FFII) niejawnych nagrań można wysnuć wnioski, iż wszystko było wcześniej ukartowane: media.ffii.org/Council050307

Komisarz ds. jednolitego rynku Charlie McCreevy na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego przekonywał, że nie zgodził się na zablokowanie dyrektywy ze względów proceduralnych. "Problem w tym, że nikt nie ma pojęcia, w którym akcie prawnym jest jakaś wzmianka o tych względach proceduralnych" - informuje 7thGuard.net.

Tymczasem na tworzonej przez Tomasza Rychlickiego stronie dotyczącej prawa własności intelektualnej (link poniżej) możemy przeczytać, że "istnieje wyraźna podstawa zaskarżenia całego procesu przyjęcia tego aktu prawnego do Trybunału Sprawiedliwości".

Akt prawny może być uznany za nieważny, jeśli podczas jego zatwierdzania doszło do naruszenia istotnego wymogu proceduralnego albo nadużycia władzy. Legitymacja do wniesienia pozwu przysługuje wszystkim państwom członkowskim UE. Nie wiadomo, czy którekolwiek z tej możliwości skorzysta.

McCreevy zapowiedział, że jeśli w kolejnym czytaniu Parlament Europejski odrzuci dyrektywę, to Komisja nie będzie próbowała stworzyć nowej, za to każda próba wprowadzenia poprawek będzie dokładnie monitorowana.

"Takie stwierdzenie znacznie zmniejsza szanse na odrzucenie dyrektywy przez Parlament, gdyż spora część eurodeputowanych uważa, że na koniec całego procesu legislacyjnego powinna zostać przyjęta jakaś dyrektywa" - pisze 7thGuard.net.

Jeśli w ciągu czterech miesięcy zwolennicy wprowadzenia zmian przekonają do tego ponad połowę deputowanych (co najmniej 367 z 732), to poprawki zostaną uchwalone przez Parlament Europejski i dyrektywą znów się zajmie unijna Rada Ministrów, czyli przedstawiciele rządów państw członkowskich.

Własne listy poprawek przygotowują już Polska, Dania, Cypr, Łotwa, Węgry i Holandia. Polskie postulaty są następujące:


- wyjaśnić sprzeczne zapisy w art. 4 i 5, które w rzeczywistości dopuszczają możliwość patentowania programów komputerowych, choć teoretycznie nie było to celem dyrektywy;

- zabronić z całą pewnością patentowania programu komputerowego w oderwaniu od przedmiotu, którego dotyczy (np. programu działania pralki);

- wprowadzić do dyrektywy przykłady tego, co można i czego nie wolno byłoby patentować;

- skłonić Komisję Europejską, by dołączyła szacunki skutków finansowych wprowadzenia dyrektywy.

"Jeśliby jednak uwzględnić wszystkie polskie wnioski, to niemal na pewno nie dojdzie w ogóle do przyjęcia dyrektywy" - uważa minister nauki i informatyzacji Michał Kleiber, który podzielił się powyższą informacją z dziennikarzami "Gazety Wyborczej".



Wersja do druku

11.03.2005 r.

Fiskus masowo kontroluje handlujących na Allegro, 13:44

10.03.2005 r.

Francja: wyrok za publikację informacji o lukach, 19:35

11.03.2005 r.

Zalman pokazuje CNPS8000A, 17:27

Za włamanie i DoS, 17:29