Włosi znaleźli krater meteorytu tunguskiego?
Trzydziestego czerwca 1908 roku na wysokości około 10 kilometrów nad Ziemią, w okolicach syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguska, rozległa się potężna eksplozja. Obecnie, niemal 100 lat po upadku meteorytu tunguskiego, naukowcy sądzą, że znaleźli miejsce, w którym szczątki meteorytu uderzyły w Ziemię.Grupa włoskich specjalistów badała w 1999 roku dno jeziora Czeko, które znajduje się w odległości około 5 kilometrów na północ od przypuszczalnego epicentrum wybuchu. Włosi szukali szczątków meteorytu, które powinny zostać rozrzucone po całej okolicy.
Przeczesywaliśmy dno w poszukiwaniu odłamków pochodzących z kosmosu, które mogłyby utkwić w mule. Sporządziliśmy mapę dna i pobraliśmy próbki. Gdy przeanalizowaliśmy dane, nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Kształt dna oraz próbki sugerują, że woda wypełniła krater powstały po uderzeniu.
Basen jeziora Czeko nie jest okrągły, głęboki i stromy jak typowy krater powstały po uderzeniu. Jest za do tywłużony i płytki. Jego długość wynosi około 500 metrów, a maksymalna głębokość to jedynie 50 metrów.
Włosi uważają, że do powstania krateru przyczynił się 10-metrowej średnicy kawałek meteorytu, który leciał stosunkowo wolno (około 1 kilometra na sekundę) niemal równolegle do powierzchni Ziemi. - Uderzył w miękki, bagnisty grunt doprowadzając do jego zagotowania się i uwolnienia dwutlenku węgla, pary wodnej i metanu. Stąd też niezwykły kształt i rozmiar basenu - powiedział Luca Gasperini, geolog z Morskiego Instytutu Naukowego w Bolonii.
Jezioro Czeko było badane przez wcześniejszą rosyjską ekspedycje. Rosjanie doszli jednak do wniosku, że powstało ono przed upadkiem meteorytu tunguskiego. Rosyjscy naukowcy stwierdzili wówczas, że grubość osadów na dnie zwiększa się w tempie 1 centymetra rocznie, a więc jezioro ma co najmniej kilkaset lat. Tymczasem Włosi uważają, że część osadów już istniała w momencie uderzenia meteorytu. Zostały one naniesione przez rzekę.
William Hartmann, naukowiec z Planetary Science Institute z Tuscon uważa odkrycie Włochów za bardzo ważne. Zauważa jednak, iż rodzi ono kolejne pytanie. Jeśli bowiem w Ziemię uderzył jeden duży fragment, to w miejscu, gdzie przeorał ziemię, powinniśmy znaleźć tysiące małych odłamków. Dotychczas ich nie znaleziono.
Hartman uważa, że jeśli nad Podkamienną Tunguską eksplodował meteoryt to mielibyśmy do czynienia z licznymi odłamkami. Jeśli była to kometa, to mogła ona ulec całkowitemu zniszczeniu podczas eksplozji i wówczas odłamków by nie było.
Gasperini twierdzi, że włoska hipoteza pasuje do obu scenariuszy wydarzeń. - Jeśli był to asteroid, jego części powinny leżeć pod powierzchnią mułu. Jeśli kometa - to w najgłębszych warstwach osadów powinien znajdować się jej 'chemiczny podpis' - mówii.
W przyszłym roku Włosi chcą przeprowadzić dokładniejsze badania jeziora Czeko.
Mariusz Błoński
Wersja do druku
Podobne tematy
Starsze
Marihuana jednak nie taka straszna, 18:52
Poruszanie oczami poprawia pamięć, 18:49
Nowsze
Postrach lakierników, 8:59
Android już do pobrania!, 9:02
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Frank - 12 listopada 2007, 19:56
To jest co najmniej dziwne, że nie znaleziono ani kawałeczka, mimo tylu ekspedycji. A tu raptem rewelacja - jezioro zrobił meteoryt! I jeszcze ten kształt. Nigdzie nie znaleziono krateru podłużnego po upadku meteorytu. Między bajki to... Wszystkie wyniki badań wskazują, ze był to obiekt sztucznego pochodzenia, tylko nikt ze swiata nauki nie chce tego przyznać w obawie przed ośmieszeniem.